Koszyk

Brak produktów w koszyku.

Chroniczny smutek
Psychologia i rozwój

Chroniczny smutek

Ile czytania 3 minuty Data publikacji 21 września 2023

Wiek 33. Ktoś może powiedzieć: „jeszcze całe życie przed Tobą, staniesz na nogi, weź się w garść, będzie dobrze, po chmurach zawsze wychodzi słońce, skończ histeryzować” i wiele innych podobnie brzmiących podsumowań i podtekstów że będzie lepiej
i lżej a wcale to nie pomaga.

Nie, nie będzie lepiej i lżej, gdy nic się z tym nie zrobi bo nie wie się co to jest.

Moja rozmówczyni uśmiechała się sztucznie, maskowała swoje emocje i uczucia, mimika była zbliżona do porysowanego manekina, a z jej gestykulacji można było wyczytać wiele, m.in. to że wyglądała jak marionetka; można było robić z nią co się chciało. Przez długi okres czasu nie mówiła otwarcie o tym co w niej siedziało i co się działo. W ten sposób czuła się bezpiecznie, nierozszyfrowana.

Jednak któregoś poranka zadałam jej pytanie: „Czy długo jeszcze zamierza ukrywać smutek?”. Gdyby ktoś wtedy mógł uchwycić jej emocje i spojrzenie, wiedziałby że poruszyłam górę lodową a chłód stopniowo zaczął topnieć. Z dnia na dzień komunikacja stawała się lepsza. Dotarło do niej, że coś się z nią dzieje niedobrego i niezdrowego. I czas najwyższy to zmienić i wyeliminować.

Wiedziałam już o jej uporczywym obniżeniu nastroju, o bezsenności, poczuciu bezradności i bezsilności, o spadku energii, a także o braku chęci do życia i trudnościach w podejmowaniu decyzji. Słuchałam i słyszałam o momentach chwilowych radości a potem gwałtownych stanach przygnębienia trwających miesiącami. O przyzwyczajeniu się do tego stanu, o niepamiętaniu jak to jest gdy było się optymistką. O kiepskiej próbie radzenia sobie ze wszystkim, o nałożeniu się wielu spraw na siebie i ze sobą. Wszystko to spowodowało że dzień za dniem stał się normalnością i zasłonił całość osobowości kobiety. Charyzmatycznej, magicznej, energicznej i o wrażliwej duszy artystki.

Mogłam to „podpiąć” pod wiele chorób i schorzeń, m.in. pod depresję. Jednak to nie było to, to coś głębszego, bardziej atakującego psychikę i niemożność zaakceptowania siebie. W miarę upływu czasu i rozmów jednak, diagnoza była jednogłośna i jednomyślna, był to chroniczny smutek.

W przypadku dzieci i młodzieży symptomy trwają przez około rok czasu i bardziej przypominają poirytowanie i wściekłość. W przypadku dorosłych osób, dochodzi do tego silny stres trwający latami, obciążenie genetyczne, zaburzenie psychiczne a nawet depresyjne zaburzenie osobowości. Częściej jest to problem kobiet, nie mężczyzn.

Pacjentka nie wiedziała, że jest chora. Stan trwał ponad 4 lata z przerwami. Funkcjonowała z pozoru całkiem normalnie, w sposób prawidłowy wykonywała codziennie obowiązki, zajmowała się rodziną i miała swój bezpieczny świat do którego rzadko kogo dopuszczała i wpuszczała.

Żyła w przekonaniu że tak ma być, niekoniecznie jest to dobre ale innego sposobu nie pamiętała i nie dostrzegała chęci zmian.

Nie dopuszczała do siebie zadowolenia czy uśmiechu. Walczyła z powracającym poczuciem braku sensu i radości, miłości, zachęcenia do czegokolwiek i motywacji, towarzyszyły tym emocjom także chroniczne bóle głowy i bezsenność. To brak zdolności do cieszenia się drobnostkami, to uniemożliwienie stabilności i rozwoju.

Chroniczny smutek to nie tylko podstawa nieporozumienia we własnym ciele i z własnym ”ja”. To także odczucia chłodu emocjonalnego, braku pewności siebie, nieustannej samotności mimo że ktoś jest obok, oraz byciu nieszczęśliwą.

Leczenie chronicznego smutku jest długie i ważne. Farmakologia nie zapewnia całkowitego wyjścia z problemem na światło dzienne i zaakceptowanie takiego stanu rzeczy. Do tego należy podpiąć psychoterapię, która prawidłowo dostosowana przyniesie zamierzone efekty zmian i poprawę samopoczucia a także dostrzeżenia chęci życia.

Kobieta po paru miesiącach przyszła do mnie, uścisnęła mi dłoń i patrząc prosto w oczy – uśmiechnęła się. Proszę mi wierzyć, że był to prawdziwy, szczery, nie uciążliwy uśmiech.

Pamiętajmy, że rozmowa może pomóc i wesprzeć, jednak dopiero zagłębienie się w podstawę problemu i rozłożenie jej na czynniki pierwsze może wyprowadzić nas z błędu myślowego, z choroby w którą nie wierzymy, czy z problemu którego zupełnie nie dostrzegamy a traktujemy jak codzienny chleb powszedni.


Patrycja Paterak - Pedagog o specjalności terapia uzależnień i profilaktyka oraz resocjalizacja z socjoterapią. Psycholog o specjalności psychologia kliniczna i osobowości. Artykuł został przedrukowany z kwartalnika Doradca Kariery 2019/01.

Chcesz więcej?

Zapraszamy na szkolenie rozszerzające temat samooceny:

“Edukacja emocjonalna – metody rozwijania inteligencji emocjonalnej”

Jeśli uważasz ten artykuł
za wartościowy, podziel się nim.